czyli... o sztuce naprawiania ceramiki Kintsugi, a konkretnie o pewnej książkowej inspiracji dla wrażliwej Duszy.
Czasem trafiam na książki, których treść zapada głęboko we mnie, przenika do samego wnętrza. Odczytane słowa stają się się słowami przeżytymi. Opowieść porusza najczulsze struny niosąc ze sobą refleksję i doświadczenie ulotnego piękna. Taką lekturą stała się dla mnie w ostatnich tygodniach książka Joanny Bator "Purezento".
Prawdopodobnie, niemal każdy z nas doświadczył kiedyś poczucia rozpadu, gdy coś co było całością rozpada się na części. Biały, lśniący kubek z sarną wysuwa się z rąk, upada na podłogę i pęka na kawałki... Niekiedy jakaś część nas, jakiś fragment duszy przypomina rozbitą ceramikę. Wówczas pojawia się w nas pytanie - czy te kawałki da się jeszcze posklejać? Jeżeli tak, to całość, którą na powrót się staną, będzie już inną całością. Na niegdyś gładkiej powierzchni pojawią się blizny, świadczące o zdarzeniach z przeszłości. Zamiast je ukrywać z poczuciem wstydu i żalu, możemy je ozłocić.
"Jesteśmy tu, by poznać sztukę kintsugi. Kintsugi znaczy dosłownie naprawianie przy użyciu złota. Kin - Mistrz Myo naszkicował w powietrzu znak - złoto. - Tsugi, jego smukłe palce znów zatańczyły nad stołem - łączenie. Dzięki kintsugi to co pęknięte, jest znów całe. Jednak miejsce pęknięcia pozostaje widoczne. Tam, gdzie była rana, jawi się teraz złota blizna. Na zawsze widoczna. Trzeba ją przyjąć. Skaza to część piękna i historii rzeczy. Należy do niej. Zasługuje na szacunek. Całość naprawiona złotem staje się piękniejsza niż przedtem. Jest i nie jest już tym samym."
źródło zdjęcia: Unplash
Comments